09 lipca 2008, 14:43
Marek Hłasko
To było małe miasto i mała stacja. Pociągi przychodziły rzadko, nikt tu prawie
nie przyjeżdżał, a ludzie przesiadujący z nudów nocami w bufecie kolejowym znali się już
dobrze: pili tanie wina, piwo i ukradkiem przyniesiona wódkę; rano szli do pracy otępiali, z
żelaznym bólem pod rozpalona czaszką. Kiedy pewnej letniej i dusznej nocy wszedł ten
człowiek, wszyscy unieśli głowy. Wyglądał dziwnie: twarz jego była tak pomięta, że nikt nie
wyczytałby z niej wieku, plecy miał kabłąkowate, a wyraz jego oczu można by określić jako
szalone zdziwienie. Stał na progu i — mnąc w rękach czapkę — rozglądał się z głupkowatym
uśmiechem. Przestępował przy tym z nogi na nogę jak dzieciak, który ma zamiar spłatać figla.
Głowę trzymał pochyloną nisko do przodu i dopiero kiedy obrócił się do patrzących nieco
bokiem, wszyscy zobaczyli, że na karku jego wyrósł potężny, do garbu podobny guz mięśni.
Tak czasem bywa z mężczyznami, którzy bardzo wcześnie — jako młodzi chłopcy — zaczęli
ciężko pracować fizycznie.
Stał tak długą chwilę i rozglądał się wciąż z tym samym uśmiechem zaciekawienia.
Potem pochylił się jeszcze bardziej i szybko podszedł do pierwszego z brzegu stolika, przy
którym siedziało dwóch młodych mężczyzn z kobietą. Przystanął przy nich; oparłszy się
dłonią o krawędź stołu, pochylił się ku kobiecie i patrzył na nią rozszerzonymi oczami.
Kobieta odsunęła się gwałtownie.
— Czego pan chce? — zapytał jeden z młodych ludzi. Był to ładny chłopiec o jasnych
włosach i ogorzałej cerze; niebieska, szeroko przy szyi rozpięta koszula podkreślała kontrast
tych barw. Czekał chwilę, a kiedy zagadnięty nie odpowiedział, powtórzył pytanie: — Czego
pan tu chce?
Zgarbiony człowiek milczał. Wciąż patrzył na kobietę i uśmiechał się radośnie.
— Czego pan chce? — pytał dalej ładny chłopiec.
— Nie jesteśmy samy, chyba pan to widzi. Idź pan stąd do diabła.
Człowiek wpatrujący się w kobietę nie drgnął nawet, patrzył prosto w jej twarz, a jego oczy z
sekundy na sekundę stawały się coraz bardziej okrągłe. Wtedy drugi chłopak szybkim ruchem
strącił jego dłoń ze stołu.
— Uciekaj — powiedział. Uciekaj stąd, bo będzie źle. Mówię ci: uciekaj stąd szybko.
CDN