18 lipca 2008, 22:24
Następnego popołudnia znów zauważyłem, że właściciel rudej głowy pragnie wspiąć się i
zajrzeć do mego pokoju. Widocznie był jednak bardzo mały i nie mógł wykonać tego, co
Marek Hłasko – opowiadania - Okno
Strona 2
pragnął. Wtedy ja sam zdecydowałem się wyjrzeć i zobaczyłem go; tak, był to rzeczywiście
nieduży, bardzo śmieszny rudzielec. Za to przy boku miał potężny pałasz; aż mnie to,
pamiętam, zdziwiło, że taki malutki chłopiec ma taki duży pałasz. Odważyłem się i
zawołałem:
—Hej, mały!
Odwrócił się, lecz pobiegł dalej. Pomyślałem ze smutkiem, że spłoszyłem go i na pewno
już nie będzie chciał tu zajrzeć. Lecz nie; wieczorem znów ujrzałem jego rudą główkę, nawet
nieco wyżej. I wtedy zrozumiałem, co go przyciąga: obraz na mojej ścianie. Był to nędzny
bohomaz, przedstawiający bitwę morską: okręty ze strzaskanymi żaglami, spienione fale,
rozbitków i tak dalej. Mały patrzył na ten obraz z podwórka i widział tylko trochę, a więc
czubki masztów i prawdziwego koloru niebo, któremu tak nie pożałował farb ów nieznany mi
malarz. Zdecydowałem się dopomóc chłopczykowi i kiedy przyszedł wieczorem, wychyliłem
znienacka głowę i krzyknąłem:
—Chcesz zobaczyć mój obraz, prawda?
Patrzył na mnie chwilę, potem przełknął ślinę i rzekł mężnie:
—Tak.